Drach – recenzja

5 Lu

DrachTytuł: Drach
Autor: Szczepan Twardoch
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania polskiego: grudzień 2014
Stron: 400

Szczepan Twardoch jest pisarzem charakterystycznym i kontrowersyjnym. Morfina, wielkie wydarzenie literackie 2012 roku, kompletne i wyjątkowe dzieło zjednało krytyków i zachwyciło czytelników. Z drugiej strony bardzo mocno uderzyło w ich światopogląd, przez co problem z interpretacją dzieła miały wszystkie opcje polityczne. Drach jest wyjątkowo tajemniczą pozycją, niewiele mówi jego tytuł jak i sam opis powieści. Ze szczątkowych informacji dowiadujemy się, że będzie to Śląsk i Twardoch… czyżby mieszanka wybuchowa? Autor podkreśla przecież, że chce pozostać pisarzem otwartym i nie zamierza opowiadać się za jednym słusznym poglądem. Jak więc prezentuje się jego nowa powieść autora Morfiny, która zapewne jest najbardziej osobistym z dotychczasowych utworów autora? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią o książce.

Tytułowy Drach to byt, dla którego wszystko jest teraz, a znaczenie poszczególnych zdarzeń nie jest istotne. Istotne dla niego jest przeminięcie, a więc śmierć podczas której wszystko łączy się z Drachem. W gwarze śląskiej słowo to oznacza „latawiec”, jednakże słowo bliskie jest również do „drakona” czy też „drakena”, smoka widniejącego na okładce książki. W tej atmosferze poznajemy losy dwóch śląskich rodzin, połączonych wspólnymi potomkami – Magnorów i Gemanderów. Doświadczymy tragicznych losów i dramatycznych przeżyć na ziemi rozdartej kulturowo na przestrzeni ostatnich kilkuset lat.

Drach nie pretenduje do bycia powieścią odkrywającą przed nami nieznaną historię Śląska. W moim odczuciu relacja historyczna nie miała dominować, a jedynie stworzyć podstawę dla bardzo konkretnej opowieści, o dziejach rodziny zamieszkującej na Śląsku przez ponad 100 lat. Na przestrzeni tego czasu obszar ten podlegał wielu naciskom, był także targany wojną i powstaniem. Twardochowi udaje się pokazać czynniki warunkujące życie na Śląsku i ich zmienność w czasie. Prawdziwą siłą powieści jest jednak wielowarstwowy portret ukazujący wewnętrzne rozdarcie obszaru oraz ludzi go zamieszkujących.

Bardzo mocną stroną Dracha są pojedyncze, zapadające w pamięć i angażujące emocjonalnie sceny. Epizody te tworzą swego rodzaju łańcuch zdarzeń wpływający na życie bohaterów. Są one jednocześnie motorem napędowym fabuły jak i oknem do psychiki bohaterów. Autor w niezwykły sposób pokazuje zdarzenia wywierające największy wpływ na poszczególne postaci. Efekt ten potęguje nieliniowa narracja. To właśnie takie sceny sprawiają, że rozumiemy motywy bohaterów i widzimy skutki ich działań. Są one bardzo atrakcyjne dla czytelnika, nie pozwalają bowiem oderwać się od lektury.

Poza treścią osadzoną w świecie przedstawionym, a więc poza śląską epopeją, w powieści znajdziemy też wartości uniwersalne. Balans pomiędzy poszczególnymi elementami powieści zmienia się bardzo dynamicznie. Środek ciężkości przesuwany bywa nawet wewnątrz jednego zdania. Fabuła skupia się na świecie przedstawionym, natomiast forma utworu podkreśla głównie uniwersalny wydźwięk powieści. Twardoch w Drachu zachowuje dużą powagę, trudno jest bowiem w inny sposób przypominać o przemijaniu, którego ostatecznym etapem jest śmierć.

Bohaterowie powieści są wykreowani z dużą dbałością. Jedyną postacią, która nie wywołuje w nas wielkich emocji jest współczesny bohater – Nikodem Gemander przedstawiony jako zamożny, ale nie do końca szczęśliwy osobnik, z wieloma problemami, które zagłusza różnego rodzaju zabawkami. Taki portret starzejącego się, goniącego za bogactwem człowieka sukcesu nie wprowadza wiele nowości do literatury, jest to znany i często eksploatowany motyw we współczesnej literaturze polskiej. Jego historia wydaje się być płytka i banalna. Pojawianie się Nikodema wydaje się momentami niepotrzebne, nie jest jednak bezcelowe. Warto zwrócić uwagę na klamrę jaką autor postawił między Nikodemem a Josefem. Postaci, które nie miały okazji się spotkać są łącznikiem historii i spajają treść utworu w całość.

Cechą charakterystyczną dla prozy Twardocha jest bezkompromisowe ukazywanie dramatów i wzlotów bohaterów. Autor kreuje dość surowy, ale bardzo prawdziwy obraz jednostki ludzkiej. W Drachu znajdziemy wiele scen, które porażają swym naturalizmem. Opisywane zdarzenia niepozbawione są drastycznych szczegółów. Twardoch jest konsekwentny, niezależnie jakie emocje opisuje zawsze stara się wydobyć z nich pierwotną głębię. Bohaterowie nierzadko odarci zostają z masek „jednostek społecznych” i pokazują swą zwierzęcą naturę. Powoduje to, że czytelnikiem targają bardzo silne emocje, które wynikają zarówno z tego „co”, jak i „w jaki sposób” zostaje pokazane na kartach powieści. Autorowi udaje się jednakże unikać wulgarności, a wszystkie opisy są w pełni uzasadnione przez sytuację. Jest to chyba jedna z najbardziej charakterystycznych cech stylu pisarskiego Twardocha, która powoduje, że jego proza jest tak porywająca.

Pierwsze spotkanie z Drachem może być dość trudne. Wzrok czytelnika przykuwają daty wypisane pod numerami rozdziałów. Jest ich zwykle kilka, czasem kilkanaście. Akcja w powieści nie jest bowiem przedstawiona jako jedna linearna historia. Wszystkie wydarzenia dzieją się w tym samym czasie, niektóre później, inne wcześniej, lecz jednocześnie. Przeskoki między czasami zlewają się w rozdziałach i akapitach, przerzucani jesteśmy pomiędzy XIX, XX i XXI wiekiem, a czasami nawet wracamy do czasów znacznie wcześniejszych. Sami odkrywać musimy kontekst czasowy, czy jednak chronologia ma znaczenie? Istotność jest względna, a ostatecznie wszystko umiera.

Drach, narrator powieści widzi wszystko i wie wszystko, naraz, jednocześnie. Relację przedstawia w sposób obcy spojrzeniu człowieka. Prowadzi nas poprzez wszystkie okresy czasu w taki sposób, aby treść była kompletna, a nie chronologiczna. Historię opowiada nam bowiem byt, który utożsamiać możemy ze Śląską Ziemią, dla którego czas ma zupełnie inny charakter. Autor postawił na bardzo ciekawą lecz trudną w odbiorze formę narracji, szczególnie może ona sprawiać problemy na początku lektury. Później, kiedy dajemy porwać się akcji, kiedy zrozumiemy już zależności czasu, poznamy bohaterów, swobodnie odbierać będziemy punkt widzenia Dracha. Tak też musimy do powieści podchodzić, linearność zabija bowiem magię tego dzieła.

Drach jest wielojęzykowy jak i sam Śląsk. Bohaterowie rozmawiają po polsku, niemiecku i godoją „po naszymu”. Dodaje to wiarygodności historii, powieść jest przez to bardziej prawdziwa. Jednoznacznie czujemy wewnętrzną niespójność tego obszaru i jego zawieszenie pomiędzy różnymi wpływami kulturowymi. Ciekawie pokazana została również ewolucja „godki”, która brzmi inaczej w poszczególnych okresach czasu. Brak przypisów nieco komplikuję odbiór obcojęzycznych dialogów. O ile gwara śląska nie jest tak skomplikowana jakby mogło się wydawać, to język niemiecki był dla mnie kompletnie niezrozumiały. Musiałem ratować się internetowym tłumaczem. Jednakże rozumiem zamierzenia autora, chciał on wiernie oddać realia panujące na Śląsku i zgadzam się z tym, że gdyby dialogi napisać w języku polskim, powieść byłaby nieautentyczna.

Drach uderza w czytelnika z dużą siłą. Po raz kolejny Szczepan Twardoch pokazuje swoje ponadprzeciętne możliwości. Znów jest konkretny i bezkompromisowy w starciu z historią. Autor nie odkrywa przed czytelnikami nieznanych faktów, nie pokazuje oryginalnego spojrzenia w przeszłość, opiera swoją fabułę głównie na przełomowych momentach w historii Śląska, lecz na ich podstawie buduje wyjątkową i hipnotyzującą, ale w gruncie rzeczy tragiczną opowieść. Każdy wątek jest charakterystyczny i buduje całościowy obraz bohaterów i zdarzeń opisanych na kartach powieści. Rozpoznawalnym stylem autor prezentuje wszystkie odcienie natury ludzkiej, nie szuka wymyków, ale jednocześnie nie przekracza granicy wulgarności. Znajdziemy też w powieści treść uniwersalną, która dobrze dopełnia warstwę historyczną. Drach jest niespotykanie autentyczny, a zapewnia to dbałość językowa i nietuzinkowa narracja, która zwykle u Twardocha jest godna pochwały. Powieść wbija w fotel, przyciąga i nie pozwala oderwać się od książki. I choć w moim odczuciu Drach w bezpośrednim pojedynku z Morfiną przegrywa, to jest to bardzo solidna pozycja, którą na pewno warto przeczytać. Nie jest to lektura lekka i relaksująca, lecz przez to nie jest nijaka i na długo pozostaje w pamięci.

 

Moja ocena:
8-/10

Kacper.

bonito.pl

Za książkę dziękuję księgarni bonito.pl

Komentarzy 11 to “Drach – recenzja”

  1. tanayah 5 lutego, 2015 @ 8:09 pm #

    Czyli warto czytać. Szkoda, że zdania niemieckie nie zostały wyjaśnione w przypisie – też będę musiała sięgnąć po translator 😛

    • wittkac 6 lutego, 2015 @ 11:43 pm #

      Warto. Zdecydowanie. Ślonsko godko jest w wersji przystępnej można odpuścić słowniki i dać się ponieść klimatowi. Niemiecki zaś… znam tyle co z Czterech pancernych, więc było ciężko.

  2. Bombeletta 5 lutego, 2015 @ 9:43 pm #

    W następnych tygodniach zabieram się za lekturę i już wiem, że bardzo warto 😀 Obstawię się retro-słownikami i translatorem – wyzwanie podjęte 😀

    • wittkac 6 lutego, 2015 @ 11:50 pm #

      Twardoch Morfiną mnie zaskoczył, Drachem potwierdził, że nie było to przypadkowe dzieło. A z niemieckim… jeśli ja (ten język mnie przeraża) dałem radę, to każdy sobie poradzi.

  3. Claudette 6 lutego, 2015 @ 10:16 am #

    Znalazłam książkę pod choinką, a na półce mam jeszcze nietkniętą „Morfinę”. I nie wiem, czy czytać Twardocha chronologicznie, czy na opak, czy też pomyśleć o jakiejś wariacji (np. dwie jednocześnie).

    Trudne są książkowe wybory, jak ma się do czynienia ze znakomitą literaturą.

    • wittkac 6 lutego, 2015 @ 11:54 pm #

      Na tym blogu wątku z Drachem pod choinką nie polecam przypominać 😉
      Co czytać pierwsze? Ja pewnie zacząłbym od Dracha, zawsze mam problem z zabraniem się za takie cegiełki jak Morfina.

      • zajeckicajec 6 lutego, 2015 @ 11:57 pm #

        Tak zdecydowanie prosimy nie wspominać o zestawieniu „Drach” + choinka. Człowiek się namęczy, wybierze cudowny prezent pod choinkę, kupi go. A później przyjdzie taki Kacper i wybierze sobie „Dracha” do recenzji od księgarni 😀

      • wittkac 7 lutego, 2015 @ 12:07 am #

        A potem Kacper chodzi smutny i głupio się czuje, że przez niego, jakby to powiedział Siara, cały misterny plan w pizdu.
        Ale za to ilu tych Drachów w domu mieliśmy!

      • Claudette 8 lutego, 2015 @ 11:58 am #

        Ojej! Nie wiedziałam, że to taki punkt zapalny 😉

        Mnie mąż zakupił.. tfu, to znaczy Gwiazdka oczywiście. Jednakowoż pomocnik Gwiazdki miał szczęście, że sama nie zdążyłam nabyć, bo też byłaby draka!

  4. Louise 12 stycznia, 2016 @ 2:05 pm #

    Dla mnie taka sobie, strasznie się wynudziłam przy przy czytaniu, nie wiem czy po prostu mi nie podeszła, a może po prostu jest słaba. Na pewno nie dla każdego!

Trackbacks/Pingbacks

  1. Matka Makryna – recenzja | książkoholizm - 2 października, 2015

    […] i zrecenzować dwie z siedmiu wyróżnionych książek (dla przypomnienia kilka słów o Sońce i Drachu), lecz zapragnąłem powiększyć stosunek przeczytanych do nieprzeczytanych pretendentów, tym […]

Dodaj komentarz