Tytuł: Przekleństwa niewinności
Autor: Jeffrey Eugenides
Wydawnictwo: Znak
Data wydania polskiego: luty 2013
Stron: 240
Tytuł oryginału: The Virgin Suicides
Tłumaczenie: Tomasz Bieroń
Debiutancka powieść Jeffreya Eugenidesa, amerykańskiego pisarza o zawiłym pochodzeniu, wydana została już ponad 22 lata temu, a na mojej półce dojrzewała przez ponad rok. Na jej podstawie powstał znany i ceniony film w reżyserii Sofii Coppoli. Widziałem go daaawno temu i nie pamiętam z niego zbyt wiele szczegółów, w pamięć zapadł mi jedynie zarys fabuły i fakt, że całkiem mi się podobał. Na tym jednak kończę wspominki o filmie, nie będzie tutaj żadnych porównań. Do lektury Przekleństw niewinności zachęciła mnie Marta, która wybrała mi tę powieść jako czytelniczy wypełniacz czasu w oczekiwaniu na Dygot Jakuba Małeckiego (o tej książce napiszę niedługo). Co skłoniło Martę? Zapewne niedawne wznowienie najbardziej znanej, nagrodzonej Pulitzerem, powieści Middlesex Eugenidesa, które pojawiło się ostatnio na naszej półce. Pomysł wydał mi się całkiem dobry, więc postanowiłem zapoznać się z twórczością autora w porządku chronologicznym. Z lekturą udało mi się uporać bardzo szybko, na co niemały wpływ miała jesienna, zachęcająca do czytania aura, klimatem pasująca do tematyki i nastroju samej powieści. W tych nostalgicznych i skłaniających do refleksji „okolicznościach przyrody” zapraszam do zapoznania się z moją opinią o Przekleństwach niewinności.