Turniej Cieni – recenzja

14 Sty

turniej cieni

Tytuł: Turniej Cieni
Autor: Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania polskiego: wrzesień 2015
Stron: 816

Oto kolejna powieść Elżbiety Cherezińskiej, która mnie nie zawiodła, choć ukończenie jej zabrało mi najwięcej czasu a lektura tym razem wymagała ode mnie skupienia i korzystania z historycznych ściąg. Autorka tym razem wypłynęła na szerokie wody i bynajmniej nie były to wody dalekiej północy z cyklu skandynawskiego ani rodzime tematy dotyczące rozbicia dzielnicowego. Tym razem autorka przeniosła mnie do różnorodnych światów, które łączył jeden wspólny element – skomplikowana gra polityczna między mocarstwami.

Każdemu, kto jeszcze nie rozpoczął lektury i nie jest historykiem, gorąco polecam zapoznanie się z tematyką tak zwanej Wielkiej Gry (The Great Game), czyli konfliktu pomiędzy Carską Rosją a Imperium Brytyjskim o wpływy w Azji Środkowej. Temat ten nie należy do szczegółowo omawianych na lekcjach historii a szkoda. Wróćmy jednak do Cherezińskiej

W Turnieju Cieni czytelnik kochający wielowątkowość osiągnie zapewne całkowite spełnienie, bowiem w jednym momencie znajdujemy się na pustynnych bezkresach Kabulu przeżywając z Janem Prosperem Witkiewiczem smak i zapach orientu, a już za chwilę jesteśmy w Sankt Petersburgu by odbyć kolejną podróż. Wybieramy się w literacką podróż do Paryża, Londynu,Orska lub towarzyszymy zesłańcom w drodze na Syberię…

Pomimo dynamiki wydarzeń i mnogości bohaterów występujących w powieści Cherezińskiej, w stworzonej przez autorkę rozgrywce panuje ład. Jak zwykle nie zabrakło postaci które czytelnik może darzyć sympatią, podobnie jak bohaterów budzących mieszane uczucia. Książka jest bogata w intrygujące charaktery, do czego z resztą wierni czytelnicy autorki są przyzwyczajeni.

Cherezińska jak zwykle nie zapomina o ekspresyjności postaci. W Turnieju Cieni mamy więc do dyspozycji pełną paletę emocji, które tworzą swój własny turniej, własny taniec. Autorka daje nam w swoim dziele ogromną dawkę intensywnych odczuć, którymi emanują bohaterowie, tak więc spotykamy się z zaskoczeniem, intrygą, smutkiem, tęsknotą i dążeniem do osiągnięcia celu – nie zawsze tym celem jest władza. Każdy z bohaterów ma przecież w swoim sercu inny plan, nie łatwy do zrealizowania w momencie gdy jest się pionkiem w Wielkiej Grze…

Moim bohaterem tej powieści został Rufin Piotrowski, z którym z zapartym tchem przemierzyłam piękną, niezwykłą choć obcą i surową Syberię… Kim będzie Wasz ulubiony bohater? Gorąco polecam Turniej Cieni wszystkim miłośnikom zarówno historii jak i po prostu, dobrej książki.

Moja ocena:
9/10

Basia.

bonito.pl

Za książkę dziękuję Księgarni Bonito.pl

Komentarzy 5 to “Turniej Cieni – recenzja”

  1. Lolanta 14 stycznia, 2016 @ 12:42 pm #

    Widzę, że to bardziej ambitna lektura, ale nie odpuszczę sobie, najwyżej wcześniej się podszkolę temacie, jak radzisz 🙂
    Właśnie jestem w trakcie słuchania audiobooka „Korona śniegu i krwi” i jestem zachwycona. Czytałam też dwie pierwsze części „Północnej Drogi”, więc jak uporam się z tymi dwiema seriami to na pewno sięgnę po „Turniej cieni” 🙂

  2. Wioleta 17 stycznia, 2016 @ 6:08 pm #

    Świetna recenzja. Ja dopiero zaczynam. Może wpadniesz?

  3. Magda Baranowska 19 stycznia, 2016 @ 9:44 am #

    Bardzo lubię Cherezińską i od jakiegoś czasu zbieram się żeby przeczytać „Turniej cieni”, a Twoja recenzja mnie do tego zachęciła bardzo 🙂 Zwłaszcza to, że akcja skacze po całym świecie, uwielbiam takie literackie podróże!

  4. suonik 19 stycznia, 2016 @ 8:45 pm #

    Historyczna kanwa troszkę mnie zniechęca w tym przypadku, ale przymierzam się do „Sagi Sigrun” oraz „Korony śniegu i krwi”, które wypłynęły spod pióra tej pani.

Trackbacks/Pingbacks

  1. Tydzień Blogowy #34 – Wielki Buk - 17 stycznia, 2016

    […] Książkoholizm o „Turnieju Cieni” Elżbiety Cherezińskiej: TUTAJ […]

Dodaj komentarz