Dracula – recenzja

9 List

draculaTytuł: Dracula
Autor: Bram Stoker
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania polskiego: październik 2011
Stron: 428
Tytuł oryginału: Dracula
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska

Staje dzisiaj przede mną nie lada wyzwanie – zrecenzowanie powieści, która swoją premierę miała już grubo ponad 100 lat temu. Prawdopodobnie niewiele jest na świecie osób, które nie słyszały jeszcze choćby wzmianki o najpopularniejszym hrabi wszech czasów. Historia Draculi posiada mnogie interpretacje, powstało mnóstwo filmów (chociażby ten z Lesliem Nielsenem w roli głównej), sztuk, powieści o złu dla których był wzorem, czy nawet utwory muzyczne. Niewątpliwie powieść ta ukształtowała wyobrażenie o wampirach w umysłach wielu osób. Sam autor przez niepodważalny sukces swojego dzieła został kojarzony tylko z nim. Pomimo, iż Bram Stoker podczas swojego życia stworzył jeszcze inne dzieła to został w naszych głowach tak naprawdę… Pisarzem jednej powieści. Dzisiaj, ponad tydzień po tegorocznym Halloween zapraszam Was na kilka słów o ponadczasowej historii budzącej grozę.

Dracula to historia pierwotnego zła i pewnych młodych londyńczyków, którzy zupełnie przez przypadek wpadają w ogromne tarapaty, jeśli tak można nazwać najgroźniejszą sytuację w jakiej mogli się znaleźć. Jonathan Harker, młody prawnik wybiera się w sprawach firmowych do Transylwanii. Leciwy hrabia, który zakupił posiadłość w Londynie chce dopełnić formalności, podpisać umowę i dowiedzieć się jak najwięcej o kraju, w którym niedługo ma zamieszkać. Sama podróż do posiadłości Draculi okazuje się nieco osobliwa. Ludzie przestrzegają przybysza przed złem ukrytym w starym zamku, obdarzają go modlitwami i próbują wybić z głowy cel jego wyjazdu.

Z początku hrabia wydaje się być fascynującym, zapracowanym acz nieco dziwacznym człowiekiem, który gości Jonathana nadzwyczaj wygodnie w swojej posiadłości. Nigdy nie stołuje się z przybyłym prawnikiem, nie posiada służby i znika na całe dnie omawiając interesy dopiero po zmierzchu. Wydaje młodemu Harkerowi dziwne rozporządzenia dotyczące poruszania się po zamku, które zostają przez niego złamane. Dopiero wtedy zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy…

Jonathan nie wraca do Londynu już od wielu tygodni. Jego narzeczona Mina nie jest przekonana czy jej umysł jest jeszcze w pełni sił. Jej ukochany zaginął, a najlepsza przyjaciółka ciężko choruje. Lunatykuje nocami, jest słaba, blada jak kartka papieru, z dnia na dzień wygląda coraz gorzej. Lekarze mówią, że każdej nocy traci bardzo dużo krwi, której nie widać ani kropli na śnieżnobiałej pościeli. Wszystko owiane jest mglistą tajemnicą, która może zostać rozwiązana tylko dzięki pracy zespołowej i silnej wierze w boga. Nikt bowiem nie jest w stanie stanąć samotnie przeciwko pradawnemu stworzeniu, które posiada siłę dwudziestu młodych mężczyzn.

Już przy pierwszym spotkaniu z dziełem Brama Stokera możemy zaobserwować, że na całość składa się trochę listów, wycinków z gazet i całe mnóstwo zapisów z dzienników wielu bohaterów. Poznajemy fragmenty życia różnych osób, które wzajemnie się przeplatając wyjaśniają wiele scen z opowieści pozostałych bohaterów. Poprzez taki zabieg dynamicznie przenosimy się między różnymi scenami opowieści, co pozwala nam nie nudzić się ani przez moment. Książę pomimo swoich lat czyta się nad wyraz przyjemnie. Przydatne jest posiadanie pod ręką słownika, który wyjaśni nam znaczenie kilku wyrazów rzadko stosowanych w dzisiejszych czasach.

Magia powieści raczej opiera się na budowaniu klimatu przetaczającego przez nasze ciało dreszcze każdego możliwego rodzaju, niż na straszeniu obrazami wyjętymi prosto z książek Stephena Kinga. Posoka nie leje się tutaj litrami po suficie, ale wampiry przy asyście gęstej mgły wślizgują się do budynków po ścianach, porywają dzieci, z którymi ukrywają się między nagrobkami na starych cmentarzach, czy zatruwają całkiem zdrowe umysły diabelskimi sztuczkami. Możemy się domyślić, że to tytułowa postać jest tutaj najważniejsza. Sam Dracula może zachwycić, ale przede wszystkim przeraża. Nadprzyrodzone zdolności dają mu pełną przewagę nad nieświadomym szarym człowiekiem i myślę że nikt z nas nie chciałby spotkać go na swojej drodze, kiedy poczuje głód krwi… Pamiętajcie, że krew jest życiem.

Powieść pełna jest różnego rodzaju rozpaczy. Nawet w postaci strasznego potwora jest coś tragicznego. Sami bohaterowie momentami żałują Draculi, a w następnej chwili myślą o przebiciu jego serca kołkiem. Uwolniłoby to nie tylko ludzkość od krwiożerczego monstrum, ale także dusza hrabiego zaznałaby spokoju, w którym byłby gotowy opuścić ziemski padół. Jonathan z przyjaciółmi myśleli nie tylko o swoim dobrze, ale o wyzwoleniu potępionego zła. Na pierwszy plan historii Draculi wychodzi jednak nie rozpacz, a ogromna siła jaka drzemie w Jonathanie, Minie, doktorze Van Helsingu i reszcie towarzyszy. Widać, jak pomimo ogromnego niebezpieczeństwa brną do przodu w swoich założeniach, bo przyświeca im wielki cel, droższy niż własne życie.

Duża część książki poświęcona jest bogu. Bohaterowie, na czele z Miną, często szukają oparcia w swoim stwórcy i wspomnianą przeze mnie ogromną siłę czerpią właśnie ze swojej wiary. Krzyże, woda święcona i hostia działają na Draculę paraliżująco – posiadacz religijnych relikwii mógł czuć się bezpiecznie nawet w towarzystwie zębatych upiorów. Myślę, że Bram Stoker musiał być głęboko wierzącym katolikiem, przeczytamy tutaj dużo próśb i modlitw, które skierowane są do ich najwyższego. To chyba był jedyny aspekt książki, który wydał mi się nieco męczący, bo ileż można wznosić modłów zamiast konkretnie wziąć się w garść? Z drugiej zaś strony może faktycznie trzeba w coś wierzyć, aby móc pokonać tak monstrualne zło?

Dracula to klasyk nad klasykami, który znajdziemy w każdym zestawieniu najlepszych książkowych horrorów. Historia wampirów zaczęła się w literaturze już dużo wcześniej, ale właśnie to dzieło Brama Stokera okazało się tym przełomowym, które jest na językach wszystkich miłośników horroru. Jest to historia przedwiecznego zła, które uwolnione ze swojej samotności, zachłysnęło się nowymi okolicznościami. Hrabia Dracula pewny swojej nadprzyrodzonej siły czuł się nie do pokonania, został jednak przechytrzony przez grupkę sprytnych przyjaciół mających nieco szczęścia i wiary w boga. Budowa powieści jest ciekawa, główną częścią są pamiętniki bohaterów zmagających się z transylwańskim monstrum. Każdy z nich wnosi do opowieści pierwiastek własnej historii. Jest to thriller, którego głównym zadaniem jest budowanie napięcia i mrocznego klimatu. Hektolitry krwi nie wylewają się ze stron na nasze niewinne serca. Autor naszpikował powieść i jej bohaterów motywami religijnymi, co najprawdopodobniej jest wyrazem jego własnych poglądów. Modlitwy nie mają końca, co było jedyną męczącą mnie rzeczą. Siła książkowych śmiałków i wszechogarniająca rozpacz dają się zauważyć na pierwszy rzut oka. Dracula w pewnym sensie jest postacią tragiczną. Uwięziony w swojej ziemskiej, potwornej powłoce nie może odejść ze świata w pokoju, dopóki ktoś nie wyrwie mu życia z jego silnych szponów. Opętany przez zło, nie panuje nad tym, kim stał się przechodząc na stronę nieumarłych. Tylko ci, którzy w sercach mają siłę i dobro mogą odesłać go z tego świata na wieczny spoczynek, broniąc swojej krwi do ostatniej kropli. Ja za to będę broniła tak zaciekle swojego egzemplarza Draculi, bo to naprawdę jedna z ciekawszych książek, która wpadła w moje ręce w 2015 roku i na zawsze zostanie w moim domowym zbiorze książek. Wam polecam biblioteki, polecam księgarnie – taki klasyk na pewno znajdziecie w każdym dostępnym miejscu z książkami.

Moja ocena:
7/10

Marta.

Komentarze 2 to “Dracula – recenzja”

Trackbacks/Pingbacks

  1. Tydzień Blogowy #26 | Wielki Buk - 13 listopada, 2015

    […] Na Książkoholizmie o „Draculi” Brama Stokera: TUTAJ […]

  2. Diabelski Kociołek Book Tag | książkoholizm - 14 listopada, 2015

    […] RECENZJA […]

Dodaj komentarz