Białe. Zimna wyspa Spitsbergen – recenzja

30 Wrz

BiałeTytuł: Białe. Zimna wyspa Spitsbergen
Autor: Ilona Wiśniewska
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania polskiego: sierpień 2014
Stron: 208

Na wstępie zaznaczam, że będzie to na ten moment najbardziej nietypowa z moich recenzji. Nie dość, że pierwszy raz zabieram się za ocenianie literatury faktu, to Spitsbergen jest dla mnie miejscem szczególnym. To właśnie ten obszar stanowi główny kierunek moich zainteresowań naukowych. Bardzo ucieszyła mnie więc informacja o tym, że Wydawnictwo Czarne postanowiło wydać reportaże Ilony Wiśniewskiej z tej mroźniej wyspy. Dodając do tego moje uwielbienie dla reportażu, jako jednej z najlepszych form poznawania świata, nie pozostawało mi nic innego jak tylko rzucić się na książkę i łapczywie ją pochłonąć. Nigdy nie przepuszczam okazji spotkania ze Spitsbergenem. Jak widać, moje oczekiwania były dość wysokie. Czy „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen” sprostały zadaniu? Czy zaskoczyły mnie i zachwyciły, czy jednak znudziły i rozczarowały? Zachęcam do zapoznania się z moją oceną.

Spitsbergen, największa wyspa archipelagu Svalbard, położony jest prawie w połowie drogi z Norwegii na Biegun Północny. To na tej wyspie znajduje się najdalej na północ wysunięta, stale zamieszkała osada ludzka. Cały czas jest tam zimno lub bardzo zimno, zimą słońce nie wschodzi, a latem nie zachodzi, a ponad połowa powierzchni wyspy skuta jest lodem. Zapewne nie trudno się domyślić, że takie miejsce przyciąga osoby nietypowe, niepotrafiące znaleźć swojego miejsca na Ziemi. Dodatkowo warunki w jakich przychodzi żyć takim osobom są szalenie wymagające, przez co muszą one mierzyć się z zupełnie innymi problemami niż w innych zakątkach świata. Wyspę zamieszkuje około dwa i pół tysiąca osób pochodzących z niemal pięćdziesięciu różnych krajów. W tym również Ilona Wiśniewska, która mieszka tam już od 5 lat. I to właśnie z perspektywy mieszkańca przedstawia czytelnikom sylwetki nietypowych mieszkańców Spitsbergenu.

Wiele osób zadziwi ilość ciekawych historii, które znalazła i opisała autorka. Jak się okazuje Spitsbergen wcale nie jest nieciekawy, a historia wyspy i ludzi ją zamieszkujących warta jest poznania. Reportaże te są skupione na ludziach zamieszkujących Spitsbergen w różnych okresach czasu, a nie na samej Arktyce. Dodatkowo Wiśniewska skupia się na konkretnych zdarzeniach, a nie ogólnej charakterystyce wyspy. Opowiada o wydarzeniach istotnych i ciekawych. Moim zdaniem nie udało się jej jednak w pełni wyeksploatować formy reportażu. Choć rozumiem podejście autorki, że chciała ona wyszukać jeszcze nigdy nieopowiedziane historie, to uważam, że mogła przybliżyć czytelnikom trochę więcej Spitsbergeńskiej codzienności. Dodatkowo książka jest niezbyt obszerna i zbyt szybko się kończy. Wydaje mi się, że zebranie większej ilości materiału mogłoby znacząco podnieść jakość reportaży.

Warto tutaj wspomnieć, że autorka nie zasypuje nas niepotrzebnymi informacjami. Wszystkie fakty podane są w jakimś celu. Podejście to jest moim zdaniem słuszne. Niewielu czytelników czerpie przyjemność z przeglądania rocznika statystycznego, a i niezbyt wiele wprowadza to do naszego życia. Główną siłą reportaży powinny być bowiem wspaniałe historie ludzi, przez które poznajemy podejmowane zagadnienie. I właśnie tak jest tutaj. To nastawienie „na człowieka” czyni „Białe…” pozycją wartą uwagi.

Poza wszystkimi opowieściami, historiami i relacjami autorka otwiera się przed czytelnikiem i ukazuje także swoje własne doznania, przemyślenia i problemy. Wiśniewska opisuje swój skomplikowany związek z wyspą. Rozumie, czuje i kocha Spitsbergen. Jest to jednakże niezbyt łatwa miłość, która wymaga wielu poświęceń. Bardzo osobiste fragmenty zdradzają nam bowiem jak trudne bywa życie na wyspie, gdzie zjawisko dnia i nocy polarnej dyktuje rytm życia, gdzie śnieg zalega przez cały rok, gdzie nie ma ani jednego drzewa, a kontakt ze światem jest bardzo ograniczony. Jestem bardzo ciekaw czy ten związek przetrwa próbę czasu.

Silnym punktem omawianych reportaży jest język jakim opowiada autorka. Przez to historie potrafią niesamowicie wciągnąć czytelnika. Ciekawie są też zbudowane rozdziały, czy też pewne bloki na które podzielona została książka. Autorka sprawnie miesza tematy i fakty, wprowadza retrospekcje i, gdy jest to konieczne, uzupełnia potrzebną wiedzę podając suche informacje. Wypada to ciekawie, ale czasami dość chaotycznie. Jest to zapewne przemyślany i celowy zabieg, jednakże nie zawsze pasował do historii. Można było odnieść wrażenie, że czasami zabrakło jakichś łączników pomiędzy historiami i konsekwencji w prowadzeniu narracji.

Nie mogę jednak pominąć bardzo znaczącej wady książki. Zabrakło mi bowiem obrazów. Na okładce książki Ilona Wiśniewka przedstawiona została jako fotograf. Niezmiernie zasmucił mnie fakt, że w książce nie znalazłem ani jednego zdjęcia. Aż prosi się o to by umieścić prace autorki pomiędzy kartkami zapełnionymi tekstem. Myślę, że bardzo miło byłoby móc zobaczyć niektóre z opisywanych miejsc. Oczywiście same reportaże działają na wyobraźnię, lecz czasami lepiej nie zostawiać czytelnikowi wszystkiego do własnej interpretacji, szczególnie jeśli przekazuje się autentyczną relację z tak nietypowego obszaru.

Może się wydawać niemożliwym, iż Spitsbergen, biała pustynia, może być interesującym miejscem. W rzeczywistości jest to wyspa o bardzo ciekawej historii, którą zamieszkują nietypowi ludzie. Dowodzi tego Wiśniewka w swoich reportażach zebranych w książce „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”. Poznawanie tego, co udało się autorce ustalić i opisać sprawia dużą przyjemność. I choć, z uwagi na moje zainteresowanie Arktyką, nie jestem do końca obiektywny to nie boję się stwierdzić, że jest to dobra pozycja. Zachwytu jednak nie wywołuje. Na pewno poszerza ona horyzonty czytelnika, jednakże w moim odczuciu nie do końca wyczerpuje zagadnienie. Zaletą opisywanych reportaży jest przyjemny styl autorki. Skupia się ona na tym co ważne, nie znajdziemy tutaj długich i nużących opisów. Momentami jednak trudno znaleźć jakieś spoiwo pomiędzy przytaczanymi opowieściami, a na koniec czułem pewien niedosyt. Na pewno nie zabrakło jednak w książce emocji i czytając „Białe…” można poczuć jak silnie Wiśniewska przywiązana jest do Spitsbergenu. Gdy otwiera się przed czytelnikiem prezentuje też swoją własną historię. Książeczka jest jednak króciutka i dość nierówna, do tego zupełnie pozbawiona zdjęć, nad czym ubolewam. Zdecydowanie nie jest to pozycja dla wszystkich. Polecam ją jednak osobom lubiącym reportaże, bo jest to dobra literatura faktu, oraz wszystkim, którzy czują się zarażeni polarnym entuzjazmem.

Moja ocena:
7-/10

wk.

Komentarze 3 to “Białe. Zimna wyspa Spitsbergen – recenzja”

  1. barwinka 30 września, 2014 @ 2:28 pm #

    Arktyka, Antarktyda mnie przerażają. Nie lubię zimy i klimatów polarnych. Ta książka nie jest dla mnie.

  2. J. 30 września, 2014 @ 2:37 pm #

    Podobają mi się ostatnio recenzje pozycji tego wydawnictwa… Rozkręcają się ;).

    • wittkac 30 września, 2014 @ 7:28 pm #

      Czarne od zawsze miało w ofercie dobrą literaturę, jeśli chodzi o reportaż to ofertę mają wręcz rewelacyjną.

Dodaj odpowiedź do J. Anuluj pisanie odpowiedzi