TOP 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji – w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
Dzisiaj prawdopodobnie poruszę mój ulubiony temat ze wszystkich topek. Niektórzy z Was już wiedzą, że muzyka jest mi baaardzo bliska. Słucham jej praktycznie bez przerwy i obsesyjnie często jeżdżę na koncerty. Udało mi się zaliczyć koncerty większości przedstawionych dzisiaj zespołów. Ciężko jest mi wybrać tylko 10 najważniejszych miejsc i nie wykluczam, że ten temat będzie miał więcej niż jedną odsłonę. Chciałabym napisać, że kolejność nie ma znaczenia, ale trochę ma, szczególnie na początku. Na pierwszy rzut oka widać, że lubuję się raczej w nieco cięższych klimatach.
Papa Roach
Papa Roach jest obecne w moim życiu już od 12 lat, czyli dokładnie przez połowę mojego życia. Dzięki nim poznałam cudownych ludzi, przeżyłam wspaniałe lata, zjechałam wiele kilometrów, aby dostać się na ich koncerty. Widziałam się z chłopakami osobiście już wiele razy, a przez tyle lat mam już problemy, żeby to wszystko zliczyć, ale mamy naprawdę wiele wspólnych zdjęć. Po prostu są ze mną odkąd pamiętam i nie zamieniłabym tego czasu na nic innego. Do tego od czasu do czasu zdarza mi się napisać kilka słów na polskiej nieoficjalnej stronie zespołu – tutaj. Zdecydowanie mój numer jeden już na zawsze.
Mötley Crüe
Nigdy nie myślałam, że jakikolwiek zespół glam rockowy będzie potrafił mnie tak do siebie przekonać, aż trafiłam na Mötley Crüe. Początkowo nie byłam przekonana czy mi się podoba ten specyficzny styl i hałas lat ’80, ale z czasem po prostu ich pokochałam! Dwa lata temu miałam okazję być na ich koncercie i oszalałam do reszty – to był najlepszy koncert mojego życia. A do tego Nikki Sixx, ach ten Nikki!
Cancer Bats
Przedstawiam Wam najlepszy hardcore punkowy zespół świata! Chłopaki pochodzą z Kanady i poza tym, że grają kawał świetnej muzyki, to są prawdopodobnie najmilszym zespołem świata. Na genialnych koncertach jest piekielny ogień, a gdy schodzą ze sceny są uroczy niczym szczeniaczki. Do tego mają świetne poczucie humoru, a ich teledyski są zabawne i zrobione z dystansem.
The Smashing Pumpkins
Powalające Dynie raczej nie są zbyt popularnym zespołem w Polsce mimo, że mają naprawdę wiele fanów na świecie. Towarzyszą mi już od dobrych kilku lat. Ich aktualny skład jest nieporównywalny ze startym, a koncert w Berlinie nie był nawet w połowie tak fajny jak inne eventy na których byłam, ale czy nie wybacza się autorom najlepszej piosenki świata? Ależ oczywiście, że się wybacza! „Bullet With Butterfly Wings” mój numer jeden!
Faith No More
Teraz proszę Państwa mistrz Mike Patton wraz z jednym z najzacniejszych bandów wszech czasów! Zespół w swojej muzyce łączący rock, rap i metal, a także new romantic, pop, folk i inne gatunki. Wszystkie moje ulubione kapele odkrywam jakoś przez przypadek, tak samo było i z nimi. Wyobraźcie sobie moją radość, kiedy po jakimś czasie okazało się, że Faith No More się reaktywuje! Było to już z 5 lat temu, więc trochę czasu minęło, ale ja nadal się cieszę jak dziecko. Móc zobaczyć taki zespół na żywo? Majstersztyk!
Jack White
Na punkcie tego gościa oszalałam pierwszy raz, kiedy uczestniczył w projekcie The Raconteurs. Ale odkąd wydał solowe płyty nie mogę się od niego uwolnić. Uważam, że są to najlepsze wydane płyty ostatnich lat i słucham ich z taką częstotliwością, że czasami mi na kilka tygodni obrzydną, po czym znów do nich wracam. Kto jeszcze nie poznał ich jako całości – macie co nadrabiać!
Nine Inch Nails
Kultowy zespół tym razem industrialowy – kolejny gatunek, w którym się lubuję. Dla niektórych Trent Reznor jest niereformowalny i coś w tym jest, ale i tak uwielbiam to co tworzy. I co najważniejsze – też się reaktywowali! Wiedziałam, że nie zawiesi na zawsze takiego przedsięwzięcia jakim jest NIN na rzecz How Destroy Angels (zespołu, który tworzy wraz z żoną).
Avenged Sevenfold
To już raczej jeden z ulubionych zespołów z minionych czasów, ale ostatni koncert, który grali w Polsce, nieco odżywił moje dawne uczucia i przyznaję, że nadal uwielbiam Avenged Sevenfold. To jak Synyster gra na gitarze, to jak Shadows śpiewa – niepowtarzalne, a do tego jeszcze ich jakże uroczy basista Johnny Christ! Miło kojarzą mi się z czasami liceum.
Eighteen Visions
Kolejny band grający metalcore. Lubicie takie klimaty? Sprawdźcie koniecznie „Tower of Snakes”. Chłopaki rozpadli się wiele lat temu, zanim miałam okazję zapoznać się z ich muzyką. Dowiedziałam się o nich jakoś poprzez poprzedni opisywany zespół (znają się i lubią, czy coś w tym stylu). Wokalista Eighteen Visions śpiewa teraz w Burn Halo, które jest w totalnie lżejszym stylu, grają klasycznego rock’n’rolla, ale też szczerze polecam!
HorrorPops
Ostatni, ale absolutnie nie najgorszy jest zespół grający horror punk z domieszką popu. Czymże jest horror punk?! Styl muzyczny, łączący cechy punk rocka i gotyckiego rocka, inspirowany stylistyką horroru. Muzyka, teksty, a także otoczka sceniczna odwołują się zazwyczaj do klasycznych filmów grozy, rzadziej literatury, czasami w sposób parodystyczny. I właśnie klasycznie parodystyczne jest HorrorPops, wystarczy obejrzeć ich teledyski, w których mnóstwo jest gotyckich sukienek połączonych ze słodkimi cukierkowymi różami ;).
Jak wygląda Twoja lista dziesięciu
najważniejszych muzycznych idoli?
Marta.
Przyznaję, że nie znam żadnych. Nie moje klimaty.
To w takim razie jakie są Twoje? 🙂
One Republic ostatnio a tak to lata 90’e i początek XXI wieku – Scooter, Westlife, Atomic Kiten, Spice Girls, Anastasia, Michael Jackson, Evanescense, Britney Spears oraz z innego typu muzyki Wspólnota Miłości Ukrzyżowanej.
Michael Jackson byłby 11, chociaż nadal zastanawiam się czy nie powinien zająć czyjegoś miejsca 🙂
Papa Roach O.o Lubię 🙂
W każdym bądź razie kocham muzykę i z pewnością nie jestem w stanie wybrać dziesiątki, ale jak na razie moje serce zawładnęli: Linkin Park, Metallica, Iron Maiden, The Beatles, Queen, Pink Floyd, Breaking Benjamin, Depeche Mode, Nickelback, Enej, Green Day, The Fray, The Script, Reamonn, One Republic, Sixx A.M., Imagine Dragons, U2, Coldplay, Dżem, Guns N’ Roses, Seether, Papa Roach, LemOn, Lady Pank, Hadouken, Paktofonika, Horpyna, Okean Elzy, Haydamaky, Flit, Mandry, Dzidzio i wiele, wiele innych. Kolejność jest przypadkowa, z tego względu, że wszystkie zespoły są dla mnie na tym samym miejscu i mają dla mnie tą samą wartość. Nie jestem w stanie wybrać…
Jakbym mogła to też wybrałabym 50, ale skoro miało być 10 to nieco się spięłam. Na koniec nie mogłam się zdecydować między całą 5tką! 😉
No tak… moje klimaty to też nie są… A o moich już wkrótce na blogu http://slowaiobrazy.wordpress.com/
Obowiązkowo Metallica, no i Guns’n’Roses. A, i Linkin Park, bo przypomina mi jak byłam jeszcze w podstawówce i się słuchało z kaset i wzdychało do plakatów 😉 Tak to Lana Del Rey, M83, Maroon 5 trochę, The Offspring koniecznie, Rammstein, Radiohead. I Carla Bruni ❤
No to też pozytywnie, no i chyba prawie każdy zaczynał z Linkin Park! 😀
bardzo przyzwoita lista 🙂 Jack White to ikona chyba już.. sięgnij też po jego płyty z czasów White Stripes, płyta White Blood Cells z 2001 roku to kwintesencja jego stylu 🙂 a The Black Keys znasz? jak nie to polecam też oczywiście..
Znam, znam wszystko o czym piszesz. Muzyka to jeszcze większa miłość niż książki 😀
o widzisz.. to Ci podeślę cosik takiego podobnego troszkę do Kings of Leon ale duńskiego i przynajmniej mi się bardzo podoba a jest to The Floor Is Made Of Lava ich płyta z 2010 roku Howl At The Moon jest bardzo przyzwoita a tu link do jednego z ich utworu https://www.youtube.com/watch?v=wMCX0zLKv8Y
Całkiem przyjemne! Wrzucam sobie już na Spotify do posłuchania 🙂
o! no to się cieszę.. mam w zanadrzu dużo takich mniej znanych.. bo muzyka cały czas jest przy mnie. swego czasu nawet adminstrowałem jednemu z forów muzycznych.. pozdrawiam i jak coś mój last.fm -> http://www.lastfm.pl/user/junkhead80
O! Widzę sporo moich ulubionych, jak QOTSA, Yeah Yeah Yeahs, czy Monster Magnet 🙂
o tak.. te klimaty są mi najbliższe.. a z ulubionych to jeszcze jedno polecę tj Living Colour https://www.youtube.com/watch?v=LAu3D_oBhqA
😀
Same mocne brzmienia! Z nazwy znam wiele, ale raczej nie zasłuchuję się w nie. U mnie królują Bitelsi i inne ‚smęty’ 🙂